Dzisiaj mamy Europejski Dzień Języków, mający przypominać ludziom, że warto uczyć się języków. Sprawa ma widać dużą wagę, bo święto zostało ustanowione przez radę ministrów Unii Europejskiej w roku 2001, a teraz wspierają je Komisja i Rada Europejska. W Polsce organizowanych jest parę imprez, zarówno w większych, jak i mniejszych miastach. Co do ciekawostek, ulotka przygotowana przez europejskie instytucje zachęca do nauki języków bardzo wymownie, bo przygotowano ją w 11 językach, wszystkich dla nas obcych.
Z naszej strony chcieliśmy świętować Europejski Dzień Języków przez osiągnięcie 10 000 stron — jak na złość całkiem niedawno zepsuł się licznik (zepsuł, nie zepsuł — w każdym razie ani drgnie) i mimo heroicznych wysiłków użytkowników nie udało nam się to.
Jeszcze w kwestii języków — do 200 brakuje nam na Wikisłowniku jeszcze jednego. Może to właśnie ty znasz ten, którego jeszcze nie mamy?
26 września 2008
24 września 2008
KISS psa w nos...
Na blogu Radomila pojawił się wpis o trudności w edycji Wikipedii. Zauważono, że powinna być stosowana reguła KISS, która sprowadza się do tego, że jak najwięcej rzeczy powinno być maksymalnie uproszczonych. Na Wikipedii jest zbyt dużo zasad, zbyt dużo szablonów i szablono-maniaków.
Zastanawiam się, jak to odnieść do Wikisłownika. Chyba moje obawy są słuszne, że Wikisłownik dogoni Wikipedię w trudności edycji już niedługo. Co może być tego przyczyną?
1. brak struktur specjalnie dla słownika; Wikisłownik i pozostałe projekty mają taki sam system edycji jak Wikipedia; musimy dostosowywać się do zastanych struktur; brak nowych rozwiązań
2. powoli, ale rośnie liczba szablonów; na początku pisało się''[[rzeczownik|rzecz.]]'' ''[[czasownik|czas.]]'', ''z łac. [[hypothēca]]'', zobacz też: [[w:Prostota|prostota]] w Wikipedii, zobacz też: [[musika]] (i od razu wszystko było jasne). Teraz pisze się {{rzecz}}, {{czas}}, {{etym|łac|hypothēca}}, {{wikipedia}}, {{zobteż}}, {{zobteż2}} i inne... Że już nie wspomnę o ilości parametrów do spamiętania... Boję się myśleć, ile tego jest na Wikipedii...
Być może na Wikipedii ze strony zwolenników szablonów padał argument, że kod strony jest dla edytorów, a efekt jest ważniejszy, to właśnie efekt końcowy oglądają czytelnicy. Ha! Taki wał! Powiem szczerze - wolę edytować strony pełne HTMLa niż hasła Wikipedii. Wróćmy jednak na nasz poczciwy Wikisłownik...
Zastanawiam się nad pomysłem powrotu do starych zasad. Co by było, gdyby nie było szablonu {{wikipedia}}, a zamiast niego pisali jak powyżej? Albo zamiast {{zobteż}} i {{zobteż2}} pisać także jak powyżej?
Tylko proszę, nie piszcie mi, że szablony są dla dobra serwerów, albo że szablony to krótszy zapis i mniej znaków jest zapisywanych... Jakoś gdy boty edytują setki tysięcy znaków w ciągu minuty to nikt nie mówi o serwerach, a gdy my chcemy uprościć edycję do pełnego widoku hasła, to zasłaniacie się serwerami albo - o zgrozo - prostotą edycji. Pisząc "pełny widok" mam na myśli, żeby jak najwięcej tego, co widzi czytelnik było w kodzie strony. I tak mamy już szablony w szkielecie hasła. Ja nie chcę więcej! Do czego to doszło, żeby na zlocie uczyć ludzi z Wikipedii jak tworzyć proste hasła słownika?!
Zastanawiam się, jak to odnieść do Wikisłownika. Chyba moje obawy są słuszne, że Wikisłownik dogoni Wikipedię w trudności edycji już niedługo. Co może być tego przyczyną?
1. brak struktur specjalnie dla słownika; Wikisłownik i pozostałe projekty mają taki sam system edycji jak Wikipedia; musimy dostosowywać się do zastanych struktur; brak nowych rozwiązań
2. powoli, ale rośnie liczba szablonów; na początku pisało się
Być może na Wikipedii ze strony zwolenników szablonów padał argument, że kod strony jest dla edytorów, a efekt jest ważniejszy, to właśnie efekt końcowy oglądają czytelnicy. Ha! Taki wał! Powiem szczerze - wolę edytować strony pełne HTMLa niż hasła Wikipedii. Wróćmy jednak na nasz poczciwy Wikisłownik...
Zastanawiam się nad pomysłem powrotu do starych zasad. Co by było, gdyby nie było szablonu {{wikipedia}}, a zamiast niego pisali jak powyżej? Albo zamiast {{zobteż}} i {{zobteż2}} pisać także jak powyżej?
Tylko proszę, nie piszcie mi, że szablony są dla dobra serwerów, albo że szablony to krótszy zapis i mniej znaków jest zapisywanych... Jakoś gdy boty edytują setki tysięcy znaków w ciągu minuty to nikt nie mówi o serwerach, a gdy my chcemy uprościć edycję do pełnego widoku hasła, to zasłaniacie się serwerami albo - o zgrozo - prostotą edycji. Pisząc "pełny widok" mam na myśli, żeby jak najwięcej tego, co widzi czytelnik było w kodzie strony. I tak mamy już szablony w szkielecie hasła. Ja nie chcę więcej! Do czego to doszło, żeby na zlocie uczyć ludzi z Wikipedii jak tworzyć proste hasła słownika?!
Etykiety:
doświadczenie,
edytowanie,
Equadus,
pisanie haseł,
problem,
serwery,
szablony,
tworzenie haseł,
zmiany
14 września 2008
O niebiosa, jak ludzie mogą szukać takich rzeczy?
Statystyki są niewzruszone: tak jak ponad rok temu najczęściej oglądanym hasłem na Wikisłowniku pozostaje chuj. Gdy dzienna liczba wejść na stronę główną waha się między 1000 a 1600, to darzone szczególną uwagą hasło jest czytane od lipca dzień w dzień średnio ponad 400 razy — i mogę się założyć, że ludzie nie szukają w nim bynajmniej opisu języka Indian. Nieźle, w pierwszej pięćdziesiątce, trzymają się też hasła cwel, dupa, kurwa, a z międzynarodowych bitch. Dla porównania, o kulturze chce dziennie czytać mniej niż 20 osób, o sztuce zaś najwidoczniej prawie nikt (brak w zestawieniu).
Pewnie gdybym miał parę krzyżyków więcej na karku, zacząłbym w tym miejscu rozwodzić się nad upadkiem moralności w naszych czasach i zepsuciem dzisiejszej młodzieży, lub też w świętym uniesieniu zacząłbym krucjatę przeciwko wulgaryzmom; czytelników chciałbym od razu uspokoić, że nic podobnego nie szykuję. ;-) Gdy przyjrzymy się uważniej statystykom, zauważymy, że w ścisłej czołówce utrzymują się też niezmiennie hasła rzadko (ponad 300 wejść dziennie), w ogóle, wziąć — czyli słowa, które bardzo często są pisane nieprawidłowo. A co tam, może oto oznaka, że ludzie zaczęli uważać nie tylko, co piszą po polsku, ale też jak piszą? Skoro na Wikisłowniku jest wyjaśnione obok prawidłowej pisowni, jak nie należy słowa pisać, to ludzie znajdują te hasła? Na liczbę dziennych wejść na hasło „chuj” należałoby więc patrzeć optymistycznie: 400 ludzi oglądających dziennie tę stronę być może chce upewnić się, jak dobrze zapisać to słowo, poznaje etymologię i przyczyny, dla której pisownia przez samo „h” jest niewłaściwa.
Gdyby ktoś jeszcze załamywał ręce nad językiem obecnej młodzieży, niech zwróci uwagę, że ponad 150 osób dziennie czyta hasło per aspera ad astra, popularne są też dum spiro, spero, pejoratywny i sarkazm (to ostatnie nie wiedzieć czemu ma aż około 300 wejść dziennie). Na początku września absolutnym hitem jest jątrew, odwiedzane średnio przez pierwszych 9 dni miesiąca przez imponującą liczbę 934 osób dziennie. Co się dzieje? Nie mam pojęcia, może jakiś mały efekt Slashdota? Albo w „Polityce” w jednym z artykułów ktoś użył tego określenia i cała Polska szuka teraz, co ono znaczy? :-) Sam przyznam się, że dzisiaj słowo zobaczyłem po raz pierwszy na oczy.
Pewnie gdybym miał parę krzyżyków więcej na karku, zacząłbym w tym miejscu rozwodzić się nad upadkiem moralności w naszych czasach i zepsuciem dzisiejszej młodzieży, lub też w świętym uniesieniu zacząłbym krucjatę przeciwko wulgaryzmom; czytelników chciałbym od razu uspokoić, że nic podobnego nie szykuję. ;-) Gdy przyjrzymy się uważniej statystykom, zauważymy, że w ścisłej czołówce utrzymują się też niezmiennie hasła rzadko (ponad 300 wejść dziennie), w ogóle, wziąć — czyli słowa, które bardzo często są pisane nieprawidłowo. A co tam, może oto oznaka, że ludzie zaczęli uważać nie tylko, co piszą po polsku, ale też jak piszą? Skoro na Wikisłowniku jest wyjaśnione obok prawidłowej pisowni, jak nie należy słowa pisać, to ludzie znajdują te hasła? Na liczbę dziennych wejść na hasło „chuj” należałoby więc patrzeć optymistycznie: 400 ludzi oglądających dziennie tę stronę być może chce upewnić się, jak dobrze zapisać to słowo, poznaje etymologię i przyczyny, dla której pisownia przez samo „h” jest niewłaściwa.
Gdyby ktoś jeszcze załamywał ręce nad językiem obecnej młodzieży, niech zwróci uwagę, że ponad 150 osób dziennie czyta hasło per aspera ad astra, popularne są też dum spiro, spero, pejoratywny i sarkazm (to ostatnie nie wiedzieć czemu ma aż około 300 wejść dziennie). Na początku września absolutnym hitem jest jątrew, odwiedzane średnio przez pierwszych 9 dni miesiąca przez imponującą liczbę 934 osób dziennie. Co się dzieje? Nie mam pojęcia, może jakiś mały efekt Slashdota? Albo w „Polityce” w jednym z artykułów ktoś użył tego określenia i cała Polska szuka teraz, co ono znaczy? :-) Sam przyznam się, że dzisiaj słowo zobaczyłem po raz pierwszy na oczy.
08 września 2008
Co ma wspólnego golizna z lasem
Jest sobie w dolnołużyckim słówko „góla”, które jest o tyle dziwne, że oznacza „las”. Gdy je zobaczyłem po raz pierwszy, wydało mi się bardzo podejrzane - no bo jak to, pierwsze skojarzenie nasuwa się z czymś gołym, a las bynajmniej gołym terenem nie jest. Po jakimś czasie okazało się, że nie tylko u mnie wyraz ten powoduje taką reakcję; ba, łamią sobie nad nim głowę dolnołużyccy etymolodzy. Wpadł mi w ręce niedawno 34 numer „Nowego Casnika” z tego roku, gdzie temat pochodzenia tego wyrazu zajmuje 2 (!) strony. A sprawa nie jest trywialna, bo do wyjaśnienia zaprzęgnięto badania archeologiczne i wiedzę o sposobie orania roli w Średniowieczu.
Na zapoznanie się z artykułami tam zamieszczonymi miałem w pociągu dużo czasu, więc przewałkowałem temat od początku do końca tyle razy, że doszedłem ostatecznie do sensu całości bez użycia słownika. Artykuły były bardzo ciekawe i jakby nie było, przekonały mnie do przedstawionych wyjaśnień. Naturalnie stwierdziłem, że szkoda by było, żeby efektami moich zmagań z opisami użycia pługa i płodozmianu nie podzielić się z innymi. Oto więc jest: hasło góla z moim zdaniem najdłuższą etymologią na Wikisłowniku. Nie, nie zajmuje dwóch powierzchni ekranu, więc zachęcam do rzucenia okiem. ;-)
01 września 2008
Wikisłownik pomysłem na reklamę
Co może mieć wspólnego Wikisłownik z reklamami? Zobaczcie, co znalazłem dziś jako wkładkę w dodatku telewizyjnym papierowej Gazety Wyborczej z tego tygodnia:
Reklama ma cztery strony, tak wygląda pierwsza z nich, mająca zachęcać do zajrzenia dalej. W środku nie ma nic wartego omówienia w tym miejscu (zdjęcia i ceny produktów), zostańmy więc przy pierwszej stronie. Wygląda znajomo? Ha, coś mi to przypomina – pomyślałem - coś jakby definicja w Słowniku Języka Polskiego PWN albo Wikisłowniku. Tknięty przeczuciem wrzuciłem „bzik” do wyszukiwarki Wikisłownika – wyskoczyło prawie kropka w kropkę to samo, jak na kartce. Dokładniej, przed ukazaniem się reklamy hasło wyglądało tak, ale 30 sierpnia, czyli już po fakcie, ktoś je nieco rozbudował i wygląda ono inaczej (chyba lepiej). Tak, tak, przyznaję w związku z tym, że nie odkrywam pisząc niniejszy wpis Ameryki; nie wiem niestety, kto był bardziej spostrzegawczy ode mnie, bo edycji dokonano spod adresu IP warszawskiej Neostrady.
Wracając do meritum: czyż fakt, że układ typograficzny hasła na Wikisłowniku został wykorzystany na stronie otwierającej reklamę, nie poświadcza o tym, że w prostocie tego układu kryje się też funkcjonalność i piękno? Że robimy słownik nie tylko dobry, ale też ładny? Być może; w każdym razie według szwedzkiej firmy robimy najwidoczniej słownik pasujący do ich mebli ;-)
Kończąc zachwyty nad tym, że Wikisłownik znajduje zastosowanie w coraz to nowych, nie zawsze spodziewanych miejscach (oby tak było dalej), chciałbym tylko nadmienić, że byłoby miło, gdyby gdzieś w treści reklamy pojawiło się, choćby drobnym drukiem i na marginesie, słowo „Wikisłownik”. Nie jest uprzejmie brać czyjeś pomysły i udawać, że są wyłącznie własne.
Przedstawiona grafika jest chroniona prawem autorskim i nie może być bez zgody jej twórców kopiowana ani modyfikowana. W niniejszym artykule została użyta na podstawie art. 29 ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych w celu analizy krytycznej.
Reklama ma cztery strony, tak wygląda pierwsza z nich, mająca zachęcać do zajrzenia dalej. W środku nie ma nic wartego omówienia w tym miejscu (zdjęcia i ceny produktów), zostańmy więc przy pierwszej stronie. Wygląda znajomo? Ha, coś mi to przypomina – pomyślałem - coś jakby definicja w Słowniku Języka Polskiego PWN albo Wikisłowniku. Tknięty przeczuciem wrzuciłem „bzik” do wyszukiwarki Wikisłownika – wyskoczyło prawie kropka w kropkę to samo, jak na kartce. Dokładniej, przed ukazaniem się reklamy hasło wyglądało tak, ale 30 sierpnia, czyli już po fakcie, ktoś je nieco rozbudował i wygląda ono inaczej (chyba lepiej). Tak, tak, przyznaję w związku z tym, że nie odkrywam pisząc niniejszy wpis Ameryki; nie wiem niestety, kto był bardziej spostrzegawczy ode mnie, bo edycji dokonano spod adresu IP warszawskiej Neostrady.
Wracając do meritum: czyż fakt, że układ typograficzny hasła na Wikisłowniku został wykorzystany na stronie otwierającej reklamę, nie poświadcza o tym, że w prostocie tego układu kryje się też funkcjonalność i piękno? Że robimy słownik nie tylko dobry, ale też ładny? Być może; w każdym razie według szwedzkiej firmy robimy najwidoczniej słownik pasujący do ich mebli ;-)
Kończąc zachwyty nad tym, że Wikisłownik znajduje zastosowanie w coraz to nowych, nie zawsze spodziewanych miejscach (oby tak było dalej), chciałbym tylko nadmienić, że byłoby miło, gdyby gdzieś w treści reklamy pojawiło się, choćby drobnym drukiem i na marginesie, słowo „Wikisłownik”. Nie jest uprzejmie brać czyjeś pomysły i udawać, że są wyłącznie własne.
Przedstawiona grafika jest chroniona prawem autorskim i nie może być bez zgody jej twórców kopiowana ani modyfikowana. W niniejszym artykule została użyta na podstawie art. 29 ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych w celu analizy krytycznej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)